Czarny lakier ze srebrnym shimmerem ma już wieki i byłam pewna, że nic z niego nie uzyskam. A tu proszę, sprawuje się idealnie. Do pełnego krycia potrzebowałam trzech warstw, ale w miarę szybko wysycha. Mimo żelowej konsystencji jest chropowaty. Kolor niby zwyczajny i na dzisiejszy dzień za mało błyszczący, ma jednak coś w sobie, mi w każdym razie się podoba. A u Was jaki dziś kolor na paznokciach?






Od producenta:

Balsam skutecznie zapobiega wysuszeniu skóry, pozostawiając ją gładką i elastyczną. Specjalnie opracowana formuła zapewnia doskonałe nawilżenie i rozświetlenie skóry. Zawarte w balsamie złote drobinki nadają skórze blasku oraz podkreślają jej naturalny kolor. Wzbogacony został aktywnymi składnikami odżywczo-pielęgnacyjnymi:
  • masło shea - posiada właściwości odżywcze, łagodzi objawy suchości skóry oraz chroni ją przed promieniami słonecznymi.
  • witamina E - regeneruje, wzmacnia, neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników, wspomaga utrzymanie elastyczności skóry oraz zapobiega jej starzeniu
  • prowitamina B5 - działa kojąco, skutecznie łagodzi podrażnienia, pielęgnuje i wygładza skórę.


Skład:

Aqua (woda), Isopropyl Myristate (emolient), Butyrospermum Parkii (Shea Butter) (masło shea), Glyceryl Stearate (emolient, emulgator) (and) PEG-100 Stearate (emulgator), Caprylic/Capric Triglyceride (emolient, regulator lepkości), Glycerin (gliceryna), Paraffinum Liquidum (ciekła parafina), Cetearyl Alcohol (emolient) (and) Ceteareth-20 (emulgator), Dimethicone (emolient), Cocos Nucifera (Coconut) Oil (olej kokosowy), Methyl Propanediol (rozpuszczalnik), Olive Oil PEG-8 Esters (emolient), Tocopheryl Acetate (antyoksydant), Allantoin (humektant), Panthenol (prowitamina B5), Parfum (zapach), Carbomer (substancja zagęszczająca), Sodium Polyacrylate (substancja wiążąca) (and) Hydrogenated Polydecene (emolient) (and) PPG-5 Laureth-5 (emolient, emulgator), Phenoxyethanol (konserwant) (and) Methylparaben (konserwant) (and) Butylparaben (konserwant) (and) Ethylparaben (konserwant) (and) Propylparaben (konserwant) (and) Isobutylparaben (konserwant), Hexyl Cinnamal (zapach), Limonene (zapach), Triethanolamine (regulator pH),  Citric Acid (regulator pH), Synthetic Fluorphlogopite (regulator lepkości) (and) Titanium Dioxide (filtr UV) (and) Tin Oxide (pigment perłowy, mika).


Sposób użycia:

Niewielką ilość balsamu rozprowadzić równomiernie na skórze i pozostawić do wchłonięcia.


Gdzie kupić:

Małe drogerie, internet

Cena:

5,60 zł / 100 ml

Moja opinia:

Karnawał a w szczególności nadchodzący Sylwester to czas, kiedy możemy poszaleć z brokatem. Czy to będą włosy, czy makijaż, ubiór lub dodatki - ogranicza nas tylko wyobraźnia (i czasem fundusze :)) Dziś chciałabym przedstawić propozycję od Firmy Marion, czyli Balsam rozświetlający ze złotymi drobinkami, idealnie stworzony na brokatowe szaleństwo.
Balsam zamknięty jest w malutkiej, ciemnozłotej buteleczce z bardzo wygodną nakrętką z klapką. Mimo, że butelka jest ciemna, pod światło możemy bez problemu dostrzec ubytek produktu. Opakowanie nie jest najlepszej jakości, grafika łatwo się ściera, zwłaszcza złote "słoneczko" w centralnym punkcie.
Po uchyleniu klapki możemy poczuć kokosowo-chemiczny zapach balsamu, jednak nie drażniący i tylko delikatnie wyczuwalny na skórze. Nie mam tu zastrzeżeń. Produkt, jak na balsam, ma postać lekkiego kremu. Bardzo łatwo rozprowadza się go po całym ciele, wchłania się w tempie ekspresowym, nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Po aplikacji mam przyjemnie nawilżoną skórę, miękką i gładką, choć nie jest to typowy nawilżacz. Z suchymi partiami sobie nie poradzi, ale nie do tego został stworzony. Produkt nie podrażnił mojej skóry, nie zauważyłam też uczulenia ani wysypu niespodzianek.
Złote drobinki nie są duże, a ich ilość możemy stopniować poprzez kilkukrotne nałożenie kremu. Przy jednokrotnej aplikacji efekt jest bardzo delikatny. Najwięcej drobinek zbiera się oczywiście na palcach przy nakładaniu produktu, ale bez problemu można je usunąć myjąc ręce. Na ciele utrzymują się kilka godzin, choć z czasem mam wrażenie, że jest ich coraz mniej, ale nie znikają całkowicie. 
To niezły produkt na imprezowe szaleństwo, zwłaszcza za tak niską cenę. Nie mogę doczekać się, aby balsam wypróbować latem, idealnie będzie współgrał z opaloną skórą.



Mieniący się brokatowym pyłem lakier Precious Stones to propozycja od Rimmel. Lakier do paznokci występuje w dwóch kolorach - Diamond Dust (001) i Ruby Crush (002). Dwa migoczące odcienie, które każdej kreacji dodadzą rock-and-rollowego blasku :)

Cena:

14,99 zł / 8 ml

001


002





Od producenta:

Delikatna a równocześnie wyjątkowo skuteczna oliwka do demakijażu nawet bardzo wrażliwych oczu. Dzięki specjalnej 2 - fazowej formule szybko i skutecznie usuwa również makijaż wodoodporny. Bogactwo składników aktywnych nawilża, aktywnie regeneruje i działa przeciwzmarszczkowo na skórę wokół oczu, zapobiega przesuszeniu i powstawaniu zmarszczek. Nie pozostawia tłustej warstwy. 


Skład:

Aqua (woda), Cyclopentasiloxane (emolient), Isohexadecane (emolient), Glycerin (gliceryna), Olea Europaea (Olive) Oil (oliwa z oliwek), Retinyl Palmitate (witamina A), Tocopherol (witamina E), Tocopheryl Acetate (antyoksydant), Arginine PCA (humektant), Sodium Chloride (regulator lepkości), Disodium EDTA (substancja chelatująca, regulator lepkości), Methylparaben (konserwant), DMDM Hydantion (konserwant), CI 19140 (Acid Yellow 23) (pigment), Cl 42090 (Acid Blue 9) (pigment), Cl 14700 (FD&C Red No. 4) (pigment).

Sposób użycia:

Wstrząsnąć do uzyskania jednolitej konsystencji, zwilżyć wacik płynem i delikatnie zmyć makijaż oczu.


Gdzie kupić:

Ogólnodostępna, drogerie, markety, internet

Cena:

ok. 8,00 zł / 125 ml


Moja opinia:

Płyny do demakijażu z Bielendy zakupiłam jakiś czas temu w Biedronce w atrakcyjnej cenie 5,99 zł za sztukę. Wybrałam Avokado, Bawełnę i Czarną Oliwkę. Jako pierwszą zaczęłam stosować Czarną Oliwkę.
Dwufazowy płyn znajduje się w plastikowej, płaskiej buteleczce z odkręcanym czarnym korkiem. Miękki i poręczny kształt sprawia, że produkt jest funkcjonalny a przezroczyste opakowanie ułatwia sprawdzenie ilości preparatu. Grafika z czarnymi oliwkami jest przyjemna dla oka, wizualnie nie mam zastrzeżeń. Mogę przyczepić się jedynie do otworu dozownika, mógłby być mniejszy. Podczas aplikacji na wacik zdarzyło mi się rozlać za dużo preparatu.
Jak nazwa wskazuje jest to 2-faza, składająca się z jasnozielonego płynu i przezroczystej warstwy olejowej. Po wymieszaniu tworzą duet w postaci w miarę jednolitej emulsji, wystarczy jedynie kilkukrotne potrząśnięcie opakowania.
Niestety produkt nie spełnia wielu obietnic. Przede wszystkim powoduje u mnie pieczenie i łzawienie oczu. Rozumiem, że warstwa rozpuszczająca zwłaszcza wodoodporny tusz musi być tłusta i mogę jakoś znieść ten defekt, ale dodatkowo powoduje zamglenie oczu, co nie jest przyjemnym uczuciem. Po za tym oliwka jest kompletnie niewydajna. Mimo, że rozpuszcza tusz od razu, rozmazuje go i mam problem z jego usunięciem. Do całkowitego demakijażu oczu muszę wykorzystać kilka wacików, a tym samym dużej ilości preparatu. 
Nie zauważyłam przesuszenia okolic oczu, raczej podrażnienie spowodowane problematycznym usuwaniem makijażu. Uważam też, że produkt ma krótkotrwały kontakt ze skórą, by zadziałać przeciwzmarszczkowo.
Może są wśród Was osoby, u których Czarna Oliwka się sprawdziła, ja niestety jej dziękuję. Zaczęłam już używać Awokado i widzę dużą różnicę, ale o tym napiszę za jakiś czas.



Przeraża mnie upływ czasu... Pamiętam, jakby to było wczoraj, jak przygotowywałam zeszłoroczną Wigilię a już ta minęła. Gdzieś przeczytałam, że życie przypomina zjazd z górki na sankach... ja wciągałam te sanki na górkę do pełnoletności... a Wy?

Tegoroczna Wigilia była trochę inna. Choinka żywa, jak co roku, lecz tym razem w doniczce, ukorzeniona. Po raz pierwszy nie było karpia, choć królował co roku. Ze względu na to, że wszyscy zebrani na kolacji byli przeziębieni (różne stadium choróbska) łamanie opłatkiem też było specyficzne. Każda osoba wzięła swój kawałek i wypowiedziała życzenia do ogółu. Obyło się bez przytulania, całowania itp. Może kiepski to był sposób, zwłaszcza przebywając w tym samym pomieszczeniu, ale jak na razie mój mikro katar i kaszel nie rozwinęły się :)

Na zdjęciach drobiazgi, które dopełniły świąteczny wystrój. Za oknem, zamiast śniegu, listopad włazi do miast... idę po czekoladę :D











Od producenta:

Pielęgnacja ust Isana Fruit & Gloss łączy w sobie długotrwałe nawilżenie z owocowym zapachem i delikatnym nabłyszczeniem. Bogata formuła z takimi wartościowymi olejami, jak olej z pestek winogron, ochronnymi woskami i witaminą E chroni usta w sposób ukierunkowany przed wysuszeniem. Produkt nie zawiera: olejów mineralnych i silikonowych, substancji konserwujących. Tolerancja przez skórę potwierdzona dermatologicznie.

Skład:

Ethylhexyl Stearate, Ricinus Communis Seed Oil, C12-15 Alkyl Benzoate, Isostearyl Isostearate, Cera Alba, Caprylic/Capric Triglyceride, Cocoglycerides, Hydrogenated Palm Oil, Candelilla Cera, Ethylhexyl Triazone, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Calcium Aluminum Borosilicate, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Aroma, Tocopheryl Acetate, Silica, Passiflora Edulis Seed Oil, Passiflora Incarnata Seed Oil, Tin Oxide, CI 77891, CI 58000.


Gdzie kupić:

Drogerie Rossmann

Cena:

4,19 zł / 4,8 g

Moja opinia:

Pomadka ochronna zapakowana jest w czerwono-białe, kartonowe pudełko z grafiką granatu i figi, a także ze znaczkiem limitowanej edycji. Tylna część to m.in. opis, skład i informacja, że produkt należy zużyć do 12 miesięcy po otwarciu. Opakowanie pomadki też jest w tych samych barwach, z twardego plastiku, a zatyczka dodatkowo zamykana na "klik", więc nie mamy obaw, że otworzy się nam w torebce.
Pomadka gładko wysuwa nam się z opakowania. Sztyft mimo, że trzyma swój kształt, jest miękki i pod wpływem ciepła ust przyjemnie się topi. Już przy pierwszej aplikacji czuć grubą, tłustą warstwę, która dość długo się utrzymuje. Trochę mi to przeszkadza, bo mam wrażenie oblepionych ust, a nie delikatnej warstwy ochronnej. 
Zapach nie jest mocną stroną pomadki, wyczuwam tu wiśnię z malutkim dodatkiem cytrusów. Nie czuć go na ustach a jedynie przy otwieraniu opakowania, później się rozmywa.
Balsam do ust jest pomadką rozświetlającą, pozostawia na ustach bardzo delikatny kolor i połysk. Przy pierwszych aplikacjach miałam wrażenie mocniejszego koloru a także bardziej ziarnistej faktury, jednak po dłuższym stosowaniu ten efekt się zmienił. Kolor jest półtransparentny z delikatnie połyskującą poświatą, mi akurat ten efekt bardzo się podoba.
Podczas stosowania balsamu nie zauważyłam nawilżenia ust, wprost przeciwnie, dużego wysuszenia. Obwiniam o to olejek rycynowy, który ma takie właściwości. 
Podsumowując, jest to dla mnie bardzo średnia pomadka, a dla samego efektu rozświetlenia sięgać po nią nie warto.





Od producenta:

Olej palmowy wyciskany jest z pestek owocu drzewa Elaeis Guineensis, czyli olejowca gwinejskiego, ma barwę pomarańczową, z powodu wysokiej zawartości karotenu. Doskonale natłuszcza i uelastycznia skórę.  Zawiera dużo witaminy E, witaminy A oraz nienasycone i nasycone kwasy tłuszczowe.
Ten cudowny składnik  połączony w Balsamiie palmowym BingoSpa z ekstraktem z zielonej herbaty chroni skórę dłoni przed wolnymi rodnikami, zapobiegając procesom starzenia. Ożywia, nawilża, zmiękcza, uelastycznia skórę dłoni i wzmacnia paznokcie.

Skład:


Aqua (woda), Elaesis Guineensis (olej palmowy), Petrolatum (wazelina), Cetyl Alcohol (emulgator, emolient), Propylene Glycol (humektant), Paraffinum Liquidum (ciekła parafina), Glyceryl Monostearate SE (emulgator), Ceteareth-18 (emulgator), Paraffinum (ciekła parafina), Cellulose Gum (emulgator, regulator lepkości), Propylene Glycol (humektant), Camelia Sinesis Extract (wyciąg z herbaty), Aspalathus Linearis Extract (wyciąg z czerwonej herbaty), Calamus Root Extract (wyciąg z korzenia tataraku), Methyl Paraben (konserwant), Propyl Paraben (konserwant), DMDM-Hydantoin (konserwant), Butylhydroxytoluen (konserwant), Sodium Benzoate (konserwant), Citic Acid (regulator pH), Parfum (zapach).

Sposób użycia:

Nałożyć balsam na czyste dłonie, dokładnie wmasować do wchłonięcia. Można stosować kilka razy dziennie.


Gdzie kupić:


Cena:

10,00 zł / 100 g


Moja opinia:

Balsam palmowy do dłoni z zieloną herbatą to kolejny kosmetyk ze współpracy z Firmą BingoSpa. 
Produkt znajduje się w zgrabnym, odkręcanym słoiczku. Nie jestem przekonana do tego typu opakowań do pielęgnacji dłoni, niemniej muszę przyznać, że jest tu trochę plusów. Podstawowy to oczywiście wydobycie balsamu i jego zużycie. Nic nie ma prawa się zmarnować. Małe opakowanie dobrze leży w dłoni a z odkręcaniem nie ma dużych problemów.
Osobna kwestia to grafika opakowania, okrojona, smutna, z białą, papierową etykietą. Typowy design w większości kosmetyków BingoSpa. Wiem, że opakowanie nie zawsze świadczy o zawartości, ale skład preparatu też nie jest idealny.
Balsam ma konsystencję gęstego, aksamitnego kremu w białym kolorze. Pod względem zapachu mnie nie ujął, wyczuwam w nim nuty ogórka lub melona i może odrobinkę zielonej herbaty. Na skórze prawie go nie czuć.
Jako, że kosmetyk nie nadaje się do torebki, trzymam go na stoliku by w razie konieczności nałożyć kolejną warstwę. Porcje balsamu rozprowadzam na rękach, a w przypadku pobrania zbyt dużej ilości wycieram o rant opakowania. Bardzo szybko się wchłania, pozostawiając na dłoniach lekki, tłustawy film. Po pierwszej aplikacji mam wrażenie niedostatku, więc nakładam kolejną, co przekłada się na nieprzyjemne uczucie tłustej warstwy na rękach. A tego już nie lubię. Dopiero po kilku minutach można odczuć działanie preparatu. Niestety efekt nie utrzymuje się długo, dlatego balsam wykorzystałam jako maskę regenerującą na noc pod bawełniane rękawiczki. Pod tym względem sprawdza się idealnie. Skóra dłoni jest nawilżona i odżywiona, gładka i miła w dotyku. 
Niestety, ale balsam w charakterze klasycznego kremu do rąk nie przypadł mi do gustu. Wymagająca czasu aplikacja zniechęciła mnie do niego. Jako maska - wprost przeciwnie. Polecam wypróbowanie tej metody.


Dziękuję Firmie BingoSpa za możliwość przetestowania produktu. Kosmetyki otrzymane w ramach współpracy nie mają wpływu na moją opinię.




Kosmea. Obsługiwane przez usługę Blogger.