Przeraża mnie upływ czasu... Pamiętam, jakby to było wczoraj, jak przygotowywałam zeszłoroczną Wigilię a już ta minęła. Gdzieś przeczytałam, że życie przypomina zjazd z górki na sankach... ja wciągałam te sanki na górkę do pełnoletności... a Wy?

Tegoroczna Wigilia była trochę inna. Choinka żywa, jak co roku, lecz tym razem w doniczce, ukorzeniona. Po raz pierwszy nie było karpia, choć królował co roku. Ze względu na to, że wszyscy zebrani na kolacji byli przeziębieni (różne stadium choróbska) łamanie opłatkiem też było specyficzne. Każda osoba wzięła swój kawałek i wypowiedziała życzenia do ogółu. Obyło się bez przytulania, całowania itp. Może kiepski to był sposób, zwłaszcza przebywając w tym samym pomieszczeniu, ale jak na razie mój mikro katar i kaszel nie rozwinęły się :)

Na zdjęciach drobiazgi, które dopełniły świąteczny wystrój. Za oknem, zamiast śniegu, listopad włazi do miast... idę po czekoladę :D







8 Comments

  1. Uwielbiam wszelkiego typu ozdoby świąteczne, dają niesamowity klimat!

    OdpowiedzUsuń
  2. też jestem przerażona tym jak ten czas pędzi, nawet nie wiem kiedy upłynął mi ten rok

    OdpowiedzUsuń
  3. również byłam chora i musiałam stronić od ludzi :(

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ładne to wszystko:) proste i świąteczne a w sumie całoroczne;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A u nas epidemia grypy żołądkowej... tylko mnie i Drugą Połówkę ominęło. Wigilia inna niż wszystkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo ładne te dekoracje:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ostatnie aniolki sa przesliczne :)

    OdpowiedzUsuń

Kosmea. Obsługiwane przez usługę Blogger.